12.07.2010


Wyświetl większą mapę

Jedziemy w Rodopy!

Jeszcze poprzedniego wieczoru Roshi i jego żona Svetla powiedzieli nam, że zamierzają wybrać się w odwiedziny do kumów - Stefana i jego holenderskiej żony Mary, którzy przyjechali z Holandi do rodziny w Rodopy. Rano spakowałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy na stację benzynową łapać stopa, gdyż Roshi w Svetla nie posiadali samochodu, a w odległe rodopskie wsie żaden autobus nie dojeżdża. Do końca nie wiedziałyśmy, gdzie tak właściwie jedziemy i co zobaczymy na miejscu, oraz u kogo będziemy nocować. Sama podróż stopem była niezwykle ciekawa, miałyśmy okazję poobserwować sobie prawdziwych ludzi rodopskich rodem z książek Hajtova ;) Do wioski Polkovnik Serafimovo trzeba było zjechać z głównej drogi za Smolianem, a następnie wdrapać się na wzgórze do chatki gospoży Wani – matki przyjaciół naszych hostów. Tam poznałyśmy też resztę rodziny, czyli djada Ivana – męża gospoży Wani, jej synów i licznych przyjaciół. Wieczorem na niewielkim tarasie z widokiem na góry wszyscy zasiedliśmy przy stole zastawionym bułgarskimi przysmakami: syrmi, szopska sałata, sirene, pieczone cukinie... Nie zabrakło oczywiście rakiji! Gospoża Wania opowiadała nam o różnych ziołach i przyprawach, oraz wtajemniczała nas w przepisy bułgarskiej kuchni. Była to nasza pierwsza bułgarska uczta, która jak się później okazało miała trwać przez trzy wieczory...

MK


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz